Ostatni dzień trwania 41 Edycji Karnawału Blogowego to idealny dzień na napisanie notki. Za oknami wali śniegiem aż miło i nawet nie ma co myśleć o spacerze. Pogoda sprzyja pisaniu.
Tym razem zostaliśmy zaproszeni do opisania przygotowania do sesji. Temat lekki i przyjemny. Myślę, że każdy Mistrz Gry mógłby podzielić się z czytelnikami karnawałowych notek swoim doświadczeniem. Skupmy się jednak na tym, jak to się robi według Wiejskiej Szkoły RPG.
Ustalenie terminu
W wiejskim klubie RPG od lat grywa stała ekipa. Znamy się jak łyse konie i mamy kilka sprawdzonych sposobów na umówienie sesji. W związku z tym, że jesteśmy osobami: pracującymi, w związkach, dzieciaci lub rozmieszczeni w różnych miastach Polski do ustalenia terminu sesji musimy korzystać z narzędzi internetowych. W naszym przypadku nie ma mowy o umówieniu sesji "dzień przed". Podstawową formą komunikacji ws. sesji jest mailowa grupa dyskusyjna Google czyli tzw. gLISTA. Członkowie grupy są podpięci pod jeden adres mailowy i wysłanie wiadomości na ten konkretny adres sprawia, że trafia ona do wszystkich członków. Narzędzie jest bardzo przyjemne w obsłudze. Przed ustaleniem każdej sesji udostępniam ekipie tabelę z proponowanymi terminami gry. Członkowie grupy na zielono zaznaczają daty kiedy mogą grać, a na czerwowo terminy niedostępne. W ten prosty sposób bez niepotrzebnych dyskusji dochodzimy do ustalenia dogodnego terminu gry. Następnie oficjalny email z datą sesji wędruje na gLISTĘ.
Przed sesją
Przed samą sesją za pomocą emaila dogadujemy sprawy na linii gracz-mistrz gry. Za pomocą maila ustalamy jakimi postaciami będzie grać ekipa, tworzymy postacie, przedstawiami innym graczom historię swoich bohaterów. Mistrz gry przed wymyśleniem przygody wie doskonale w kogo wcielą się gracze oraz na jakie aspekty przygody będą nastawieni bohaterowie. Jeżeli ekipa prezentuje, że chce grać wojownikami jako mistrz gry nie przygotowuję im politycznej intrygi.
W pokoju mistrza gry
Znając bohaterów, którzy będą brali udział w przygodzie siadam do wymyślania fabuły najbliższej sesji. Kiedyś uwielbiałem korzystać z gotowych scenariuszy. W chwili obecnej scenariusze traktuję tylko jako rozrywkę literacką (uwielbiam czytać, ale nie prowadzę). Moje przygody oparte są w dużej mierze na improwizacji. Nie jest jednak tak, że przychodzę na sesję nieprzygotowany (bo to grzech). Wymyślam główną linię fabuły, NPCów, pewne wydarzenia. Tworzę plan ramowy przygody, w którą wsadzę bohaterów graczy. Tworzę środowisko i wydarzenia, które zaprezentuję postaciom. Jednak dopiero podczas sesji powstaje przygoda. Przyznaję, że pierwsza przygoda moich kampanii jest zawsze najnudniejsza i najgorsza. Dopiero po jej rozegraniu bohaterowie zostają osadzeni w świecie, poznają pierwszych bohaterów niezależnych, konfrontują się z wrogiem. Na bazie wydarzeń z pierwszej sesji jest budowana reszta kampanii, która zwykle rozwija się w ciekawy sposób. Przy tworzeniu scenariusza nigdy nie wybiegam myślami dalej niż do najbliższej przygody. Postaci swoimi działaniami są w stanie tak bardzo zmienić całą fabułę, iż nie ma sensu tworzyć linii fabularnej dla całej kampanii. Dzięki takiemu zabiegowi moi gracze czują, że ich działanie w trakcie sesji ma znaczenie. Gdy korzystałem z gotowych scenariuszy pozwalałem sobie na prowadzeni graczy po nitce do prawdiłowego rozwiązania sprawy jedyną słuszną drogą. Takie zachowanie powodowało, iż gracze nie czuli satysfakcji z rozwiązania problemu. Gdy pozwalam sobie na improwizację, zadowolenie z gry jest dużo większa.
Muzyka
Raczej nie stosuję jej na swoich sesjach. Przeszkada mi w prowadzeniu narracji. Z muzyki korzystam tylko wtedy, gdy chce nią wywołać jakiś efekt u graczy np. dziwne uczucia podczas zwiedzania ciemnych tuneli.
Jedzenie
Przed sesją zawsze czeka mnie wizyta w sklepie. Kupuję napoje i suchą kramę. Gdy szukuje się bardziej ekskluzywna sesja zaopatruję się również w nalewkę lub jakaś słodką wódkę (piwa nie polecam, ze względu na częste wizyty w WC). Jeżeli sesja jest bardzo długa wtedy zdaża nam się robić przerwę na porządniejszy posiłek w stylu kanapek lub gulaszu.
Rekwizyty
Kiedyś robiłem ich dużo i lubiłem je stosować. W chwili obecnej nie chce mi się już ich produkować. Zdażają się sesje, na które przygotuję ręcznie pisany list lub inne notatki. Dzięki temu, że robię takie rzeczy rzadko, są one bardzo doceniane przez graczy. Natomiast, nigdy nie bawię się w strojenie pomieszczenia, przywdziewanie stojów, przynoszenie na sesję mieczy itp. bajerki. W mojej opinii trąci to nerdostwem i bardziej mnie drażni niż bawi.
Świeczki
Powiem szczerze, nienawidzę ich. Sesja przy płomieniu świecy to dla mnie katorga. Gracze robią się seni, nie widać wyników rzutów kostkami, mapek, czy kart postaci. Podczas moich sesji pomieszczenie, w którym gramy powinno być słoneczne i dobrze wentylowane. Gracze muszą czuć energie płynącą z światła oraz mieć czym oddychać, żeby ich mózgi pracowały na najwyższych obrotach.
Rozpoczęcie
Gdy wszystkie wyżej wyminione rzeczy rzeczy są gotowe sesję rozpoczynam chwilą milczenia. W tym momencie wszyscy gracze wyciszają się. Wtedy z narracją wchodzę ja, mistrz gry. Zaczynamy grę.
Po sesji
Po sesji gracze wyrażają swoje opinie o przygodzie. Mówią co było poprowadzone dobrze, a co zgrzytało. Następnie, dodatkowe uwagii, które pojawiają się jeszcze później są wrzucane na gLISTĘ. Zwykle dzień po sesji spisujemy z niej raport, aby pozostał po rozegranej przygodzie ślad. Spisanie raportu pozwala mi jako mistrzowi gry na szybkie przypomnienie wydarzeń z poprzedniej przygody. Dodatkowo, zawsze w okresie świat Bożego Narodzienia przygotowuję swoim graczom plik .pdf ze wszystkimi raportami z sesji, które miały miejsce w danym roku. Jako taki świąteczny prezent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.