poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Wrażenia z Lajconika 2012


Miałem wielką przyjemność uczestniczyć w krakowskim konwencie Lajconik 2012 edycja wiosenna. Po poprzednim wydarzeniu doskonale widziałem czego należy się spodziewać. Nie zastanawiałem się ani chwili - prawdziwy gracz RPG Lajconika nie może przegapić!

Dzięki Lajconikowi,  po bardzo ciężkich miesiącach w życiu osobistym, w końcu udało mi się wrzucić na luz. Przez dwa imprezy w ogóle nie myślałem o pracy i bawiłem się znakomicie. Terapia była skuteczna, za co dziękuję organizatorom i innym uczestnikom. W trakcie konwentu miałem przyjemność zagrać dwie sesje, poprowadzić jedną oraz uczestniczyłem w konkursie. W między czasie piłem kawę z miłymi ludźmi, a w sobotni wieczór zajrzałem do Artefaktu gdzie ukoiłem wątrobę piwem i trzydziestką wiśniówki.

Chciałbym podsumować sesje, w których brałem udział. Wiem, że Mistrzowie Gry lubią słuchać komplementów, więc nie zawaham się ich użyć.

Pierwszą sesję w swój autorski system Głębia Przestrzeni prowadził Marcin Lewicki. Przygoda była oparta na wspaniałej książce Janusza Zajdla „Paradyzja”. Ponieważ nie jestem fanem SF RPG, trochę bałem się tego jak będę się bawił. Na szczęście bardzo mi się podobało. Sesja była trochę zbyt długa i moglibyśmy jej nie zakończyć w planowanym czasie. Na szczęście na moją prośbę MG przyśpieszył akcję i mieliśmy okazję poznać oficjalne zakończenie. Bardzo lubię, gdy przygoda nie jest przerwana w połowie. Podczas gry odniosłem tylko wrażenie, iż nie wszyscy z graczy otrzymali ciekawych bohaterów do odgrywania. Ja akurat trafiłem na postać o umiejętnościach, które mogłem wykorzystać w przygodzie. Wydaje mi się, iż inni uczestnicy zabawy nie mieli tak dobrych losów.

Druga sesja, w której brałem udział była ryzykiem. Nie jestem fanem horroru. Boję się tego gatunku, nie kręcą mnie rzeczy, które przerażają. Przygoda w WODa była ryzykiem, które podjąłem całkowicie świadomie. Dodatkowo zacząłem od bardzo niemiłego akcentu, czyli spóźnienia na sesję. Pomyliłem godziny rozpoczęcia i przyszedłem trochę po czasie. Na szczęście Mistrzyni Gry przyjęła mnie i nie wyrzuciła na zbity pysk, za co dziękuję. W samej przygodzie wraz z resztą graczy wcieliłem się w badaczy, którzy wylądowali na stacji badawczej gdzieś na Antarktydzie. Tam spotkaliśmy obcą formę życia, która nie była do nas nastawiona zbyt przyjaźnie. Przyznaję bez bicia, że bałem się w niektórych momentach. Cholera, podobało mi się to. Podobała mi się ta gra i pomysł na przygodę. Czułem, że nasi bohaterowie są sami pośrodku lodowej pustyni. Mir prowadziła dobrze, umiała ogarnąć rozbieganych graczy i porządkowała całą szaloną sytuację. Dzięki za dobrze przygotowaną sesję. Prowadź proszę więcej na konwentach.

Swoimi małymi siłami staram się pomagać konwentom RPGowym i prowadzę na nich sesje. Tym razem ogłosiłem się z sesją w Warhammera, w której gracze wcielają się w postacie krasnoludów wyruszających na bohaterską misję. Co dziwne, moja sesja była chyba jedyną w Warhammera na całym Lajconiku. Sesję zacząłem od niemiłego akcentu. Na początku nie dopisali gracze. Przyszło tylko dwóch, z trzech zapisanych w systemie internetowym. Brakowało mi dwóch dodatkowych graczy, co mnie trochę zmartwiło. Nie mogłem jednak dać ciała i zdecydowałem się prowadzić przybyłym uczestnikom. Jeden z kolegów dodatkowo podniósł mi poprzeczkę mówiąc: „w sumie to przyjechałem głównie na tą sesję”. Po 30 minutach dopieszczania bohaterów do drużyny dołączył dodatkowy gracz za co serdecznie mu dziękuję. Podczas prowadzenia bawiłem się bardzo dobrze. Bardzo cieszyło mnie jak, gdy gracze zastanawiali się poważnie nad wyborami, które przed nimi postawiłem. Widziałem, że poczuli klimat kopalni i mrocznych tuneli. Przez moment byli dumnymi krasnoludami z Gór Krańca Świata. Nie zapijaczonymi, brudnymi gburami, tylko szlachetnymi krasnoludami. Cieszę się, że udało mi się osiągnąć ten efekt. Dodatkowo zamknęliśmy przygodę efektownym zakończeniem, które szczególnie przypadło mi do gustu. Mam wielką nadzieję, że gracze bawili się dobrze i zapamiętają sesję, którą im prowadziłem. Ja zapamiętam.

Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję za miło spędzony czas. Lajconik to impreza obowiązkowa dla fanów gier fabularnych. Powiem nawet coś bardzo ryzykowanego. Podobało mi się bardziej niż na zjAvie, a to z tego powodu, iż impreza była mniejsza, bardziej kameralna i wróżka kawowa zawsze służyła serdeczną pomocą.

PS. MaWro na zjAvie też zawsze służy pomocą, ale Lajconikowa elfka wygrywa z nim urodą :P