wtorek, 4 grudnia 2012

Karnawał blogowy #38 - wczorajsze gry dziś

Darken prowadzi 38 edycję Karnawału blogowego – Wczorajsze gry dziś. Temat jest mi ostatnio bliski i kilka dni temu popełniłem notkę o zbliżonym temacie. Uważam, że stare gry mają się świetnie i jak na razie nic nie pozwala mi sądzić, że jest inaczej. Stare gry królują.

Ustalmy na początku, co uważam za „stare gry”. W moim odczuciu są to produkcje, które powstały przed 2000 rokiem, a ich kolejne edycje wciąż się pojawiają. W związku z tym, że głównie interesuję się polskim rynkiem RPG do kategorii starych gier zaliczam:  Warhammera, Zew Cthulhu, Cyberpunka, Kryształy Czasu, Earthdawna, Świat Mroku, Dzikie Pola, Wiedźmina, D&D, Neuroshima (wyjątek z 2003 r.). Ich kolejne edycje nie sprawiają, że gra staje się „młoda”. Sukcesy wznowień i udoskonaleń przekonują mnie, że „stare gry” trzymają się mocno, a kolejne edycje potwierdzają tylko silna pozycję danego RPGa na rynku.

Czy darzę „stare gry” sentymentem? Tak, bardzo dużym. Nie zamierzam z nich rezygnować i próbować czegoś nowego. Moja ekipa też tego nie chce. Wychowaliśmy się na Warhammerze i gramy w niego już ponad 13 lat. Gdy przychodzi do sesji, nikt nie zastanawia się, w którego RPGa będziemy grali. Każdy wie, że umawiamy się na Warhammera. Gdy pojawia się hasło: „sesja”, nikt z ekipy nie wertuje podręcznika w celu przypomnienia sobie zasad, tworzenie nowej postaci można przeprowadzić z pamięci, gdy Mistrz gry zaczyna sesję słowami „Altdorf’ każdy ma milion skojarzeń związanych z tym miastem. Stary Świat jest już niczym nasz świat. Złaziliśmy go wzdłuż i wszerz. W niejednej karczmie piwo piliśmy. Wiele razy dostaliśmy w nim po mordach. To jest nasz świat. Znamy go i wracamy do niego przy każdej kolejnej grze. Przyznaję, nawet nie zastanawiamy się: grajmy w Klanarchię, grajmy w Dzikie Światy, spróbujmy Charakternika. Gramy w to, co znamy najlepiej, to co lubimy. Nie tracimy czasu na uczenie się nowych zasad, przestrajanie się na inny klimat gry, poznawanie nowych bestiariuszy, przeglądanie podręczników, które mają 500 stron zapisanych maczkiem. Co sesję wracamy na trakt Starego Świata. Nikt nie narzeka, nikt nie chce zmian. Owszem, kosztowaliśmy innych rzeczy, ale nie zasmakowały nam. Wolimy błoto, kultystów i uliczki Altdorfu – smak, który znamy.

Chyba jako jedyna osoba w mojej ekipie kupuję podręczniki do nowych gier. Jako jedna osoba z siedmiu zasilam polski rynek RPG swoją krwawica. Robię to bardziej z ciekawości i chęci poznania nowych systemów, niż z prawdziwej potrzeby. Większość podręczników nigdy nie została użyta na sesji. Za to Warhammerów zdarliśmy kilka. Gdyby ktoś zdecydował się wydać jeszcze raz 1 edycję Warhammera, kupilibyśmy chyba kilka podręczników. Żeby każdy miał w domu… jak słownik ortograficzny lub encyklopedię. A tak, pojawiają się nowe systemy i umierają. Nie dziwię się zbytnio. Nikomu jeszcze nie udało się przebić fenomenu starych RPGów. Moim zdaniem nie zapowiada się, aby mogło to nastąpić. Stare gry królują.

2 komentarze:

  1. Dodane. Dziękuje za udział.

    Co do samej notki - zauważam, że ludzie mówiąc o rpg, mają na myśli swój konkretny styl i często jeden tytuł. W sensie, że RPG = Warhammer. Zupełnie inne zachowanie niż w grach plansowych.

    Inna sprawa, że czasem rozmawiałem z ludźmi, którzy twierdzili, że nie wiedzą co to rpg, ale grali w warhammera lub DnD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam jak zwykle w czwartek.
      I Bogu chwała że tak mówią!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.