Darken prowadzi 38 edycję Karnawału blogowego – Wczorajsze gry dziś. Temat jest mi ostatnio bliski i kilka dni temu popełniłem notkę o
zbliżonym temacie. Uważam, że stare gry mają się świetnie i jak na razie nic
nie pozwala mi sądzić, że jest inaczej. Stare gry królują.
Ustalmy na początku, co uważam za „stare gry”. W moim
odczuciu są to produkcje, które powstały przed 2000 rokiem, a ich kolejne
edycje wciąż się pojawiają. W związku z tym, że głównie interesuję się polskim
rynkiem RPG do kategorii starych gier zaliczam:
Warhammera, Zew Cthulhu, Cyberpunka, Kryształy Czasu, Earthdawna, Świat
Mroku, Dzikie Pola, Wiedźmina, D&D, Neuroshima (wyjątek z 2003 r.). Ich
kolejne edycje nie sprawiają, że gra staje się „młoda”. Sukcesy wznowień i
udoskonaleń przekonują mnie, że „stare gry” trzymają się mocno, a kolejne
edycje potwierdzają tylko silna pozycję danego RPGa na rynku.
Czy darzę „stare gry” sentymentem? Tak, bardzo dużym. Nie
zamierzam z nich rezygnować i próbować czegoś nowego. Moja ekipa też tego nie
chce. Wychowaliśmy się na Warhammerze i gramy w niego już ponad 13 lat. Gdy
przychodzi do sesji, nikt nie zastanawia się, w którego RPGa będziemy grali.
Każdy wie, że umawiamy się na Warhammera. Gdy pojawia się hasło: „sesja”, nikt
z ekipy nie wertuje podręcznika w celu przypomnienia sobie zasad, tworzenie
nowej postaci można przeprowadzić z pamięci, gdy Mistrz gry zaczyna sesję
słowami „Altdorf’ każdy ma milion skojarzeń związanych z tym miastem. Stary
Świat jest już niczym nasz świat. Złaziliśmy go wzdłuż i wszerz. W niejednej
karczmie piwo piliśmy. Wiele razy dostaliśmy w nim po mordach. To jest nasz
świat. Znamy go i wracamy do niego przy każdej kolejnej grze. Przyznaję, nawet
nie zastanawiamy się: grajmy w Klanarchię, grajmy w Dzikie Światy, spróbujmy
Charakternika. Gramy w to, co znamy najlepiej, to co lubimy. Nie tracimy czasu
na uczenie się nowych zasad, przestrajanie się na inny klimat gry, poznawanie
nowych bestiariuszy, przeglądanie podręczników, które mają 500 stron zapisanych
maczkiem. Co sesję wracamy na trakt Starego Świata. Nikt nie narzeka, nikt nie
chce zmian. Owszem, kosztowaliśmy innych rzeczy, ale nie zasmakowały nam.
Wolimy błoto, kultystów i uliczki Altdorfu – smak, który znamy.
Chyba jako jedyna osoba w mojej ekipie kupuję podręczniki do
nowych gier. Jako jedna osoba z siedmiu zasilam polski rynek RPG swoją krwawica.
Robię to bardziej z ciekawości i chęci poznania nowych systemów, niż z
prawdziwej potrzeby. Większość podręczników nigdy nie została użyta na sesji.
Za to Warhammerów zdarliśmy kilka. Gdyby ktoś zdecydował się wydać jeszcze raz
1 edycję Warhammera, kupilibyśmy chyba kilka podręczników. Żeby każdy miał w
domu… jak słownik ortograficzny lub encyklopedię. A tak, pojawiają się nowe
systemy i umierają. Nie dziwię się zbytnio. Nikomu jeszcze nie udało się
przebić fenomenu starych RPGów. Moim zdaniem nie zapowiada się, aby mogło to
nastąpić. Stare gry królują.
Dodane. Dziękuje za udział.
OdpowiedzUsuńCo do samej notki - zauważam, że ludzie mówiąc o rpg, mają na myśli swój konkretny styl i często jeden tytuł. W sensie, że RPG = Warhammer. Zupełnie inne zachowanie niż w grach plansowych.
Inna sprawa, że czasem rozmawiałem z ludźmi, którzy twierdzili, że nie wiedzą co to rpg, ale grali w warhammera lub DnD.
Witam jak zwykle w czwartek.
UsuńI Bogu chwała że tak mówią!