Miałem wielką przyjemność
uczestniczyć w krakowskim konwencie Lajconik 2012 edycja wiosenna. Po
poprzednim wydarzeniu doskonale widziałem czego należy się spodziewać. Nie zastanawiałem się ani chwili - prawdziwy gracz RPG Lajconika nie może przegapić!
Dzięki Lajconikowi, po bardzo ciężkich miesiącach w życiu
osobistym, w końcu udało mi się wrzucić na luz. Przez dwa imprezy w ogóle nie
myślałem o pracy i bawiłem się znakomicie. Terapia była skuteczna, za co dziękuję
organizatorom i innym uczestnikom. W trakcie konwentu miałem przyjemność zagrać
dwie sesje, poprowadzić jedną oraz uczestniczyłem w konkursie. W między czasie
piłem kawę z miłymi ludźmi, a w sobotni wieczór zajrzałem do Artefaktu gdzie
ukoiłem wątrobę piwem i trzydziestką wiśniówki.
Chciałbym podsumować sesje, w
których brałem udział. Wiem, że Mistrzowie Gry lubią słuchać komplementów, więc
nie zawaham się ich użyć.
Pierwszą sesję w swój autorski
system Głębia Przestrzeni prowadził Marcin Lewicki. Przygoda była oparta na
wspaniałej książce Janusza Zajdla „Paradyzja”. Ponieważ nie jestem fanem SF
RPG, trochę bałem się tego jak będę się bawił. Na szczęście bardzo mi się
podobało. Sesja była trochę zbyt długa i moglibyśmy jej nie zakończyć w
planowanym czasie. Na szczęście na moją prośbę MG przyśpieszył akcję i mieliśmy
okazję poznać oficjalne zakończenie. Bardzo lubię, gdy przygoda nie jest
przerwana w połowie. Podczas gry odniosłem tylko wrażenie, iż nie wszyscy z
graczy otrzymali ciekawych bohaterów do odgrywania. Ja akurat trafiłem na
postać o umiejętnościach, które mogłem wykorzystać w przygodzie. Wydaje mi się,
iż inni uczestnicy zabawy nie mieli tak dobrych losów.
Druga sesja, w której brałem
udział była ryzykiem. Nie jestem fanem horroru. Boję się tego gatunku, nie
kręcą mnie rzeczy, które przerażają. Przygoda w WODa była ryzykiem, które
podjąłem całkowicie świadomie. Dodatkowo zacząłem od bardzo niemiłego akcentu,
czyli spóźnienia na sesję. Pomyliłem godziny rozpoczęcia i przyszedłem trochę
po czasie. Na szczęście Mistrzyni Gry przyjęła mnie i nie wyrzuciła na zbity
pysk, za co dziękuję. W samej przygodzie wraz z resztą graczy wcieliłem się w
badaczy, którzy wylądowali na stacji badawczej gdzieś na Antarktydzie. Tam
spotkaliśmy obcą formę życia, która nie była do nas nastawiona zbyt przyjaźnie.
Przyznaję bez bicia, że bałem się w niektórych momentach. Cholera, podobało mi
się to. Podobała mi się ta gra i pomysł na przygodę. Czułem, że nasi
bohaterowie są sami pośrodku lodowej pustyni. Mir prowadziła dobrze, umiała
ogarnąć rozbieganych graczy i porządkowała całą szaloną sytuację. Dzięki za
dobrze przygotowaną sesję. Prowadź proszę więcej na konwentach.
Swoimi małymi siłami staram się
pomagać konwentom RPGowym i prowadzę na nich sesje. Tym razem ogłosiłem się z
sesją w Warhammera, w której gracze wcielają się w postacie krasnoludów
wyruszających na bohaterską misję. Co dziwne, moja sesja była chyba jedyną w
Warhammera na całym Lajconiku. Sesję zacząłem od niemiłego akcentu. Na początku
nie dopisali gracze. Przyszło tylko dwóch, z trzech zapisanych w systemie
internetowym. Brakowało mi dwóch dodatkowych graczy, co mnie trochę zmartwiło.
Nie mogłem jednak dać ciała i zdecydowałem się prowadzić przybyłym uczestnikom.
Jeden z kolegów dodatkowo podniósł mi poprzeczkę mówiąc: „w sumie to
przyjechałem głównie na tą sesję”. Po 30 minutach dopieszczania bohaterów do
drużyny dołączył dodatkowy gracz za co serdecznie mu dziękuję. Podczas
prowadzenia bawiłem się bardzo dobrze. Bardzo cieszyło mnie jak, gdy gracze
zastanawiali się poważnie nad wyborami, które przed nimi postawiłem. Widziałem,
że poczuli klimat kopalni i mrocznych tuneli. Przez moment byli dumnymi
krasnoludami z Gór Krańca Świata. Nie zapijaczonymi, brudnymi gburami, tylko
szlachetnymi krasnoludami. Cieszę się, że udało mi się osiągnąć ten efekt.
Dodatkowo zamknęliśmy przygodę efektownym zakończeniem, które szczególnie
przypadło mi do gustu. Mam wielką nadzieję, że gracze bawili się dobrze i
zapamiętają sesję, którą im prowadziłem. Ja zapamiętam.
Wszystkim uczestnikom bardzo
dziękuję za miło spędzony czas. Lajconik to impreza obowiązkowa dla fanów gier
fabularnych. Powiem nawet coś bardzo ryzykowanego. Podobało mi się bardziej niż
na zjAvie, a to z tego powodu, iż impreza była mniejsza, bardziej kameralna i
wróżka kawowa zawsze służyła serdeczną pomocą.
PS. MaWro na zjAvie też zawsze
służy pomocą, ale Lajconikowa elfka wygrywa z nim urodą :P
A ja dziękuję za wspólną grę w "Głębię Przestrzeni" :)
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście, niektóre postacie były mniej wyraziste, ale to też wina szybkiej rozgrywki bez pełnego zapoznania ze światem.
Pozdrawiam :)
JA na pewno zapamiętam tę sesję Warhammera. Szczerze, tak jak już gdzieś napisałem, to była najlepsza sesja jaką grałem w życiu. W pewnych momentach aż miałem ciarki na plecach, taki był klimat! A wybory i decyzje jakie mieliśmy jeszcze będą mnie długo gnębić... Dzięki! :D
OdpowiedzUsuńGdybyś się nie spóźnił, nie zagrałbym z Mir (i z Tobą) w WoD'a, więc dzięki za to! ;-)
OdpowiedzUsuń,,Wydaje mi się, iż inni uczestnicy zabawy nie mieli tak dobrych losów" - no jak to? A kto przeszukał swoją bazę aktów prawnych i ustaw i dowiódł nielegalności rządów Goeringa? :D
OdpowiedzUsuńA postać ,,futuropurytanina: vel protestyty jak dla mnie była bardzo ciekawa.
Również dziękuję za świetną sesję i do zobaczenia w najbliższej przyszłości :)