Do kampanii dołączył Mateusz,
który otrzymał do odegrania postać Józefa Eyka.
Zgodnie z planem Marcus i Jaśmina
wyruszyli do Bogenhafen, aby spotkać się z Antonim von Marvelem, kapłanem
Sigmara. Marcus chciał dowiedzieć się czemu jego list został potraktowany tak
lekko, oraz czy nie został on sfałszowany. Za murami miasta do dyliżansu
dosiadł się Józef Eyk. Podczas podróży gracze dyskutowali o wydarzeniach z
minionych dni. Sytuacja w Imperium z każdym dniem stawała się coraz bardziej
napięta.
Niedaleko Weissbrucku drużyna
zatrzymała się na postój. Jak się okazało karczma „Wesoła Wdówka” była zamknięta.
Karczmarka postanawia uciekać i skryć się przed zarazą idącą z południa w
stolicy Imperium. Po krótkim odpoczynku na progu zajazdu dyliżans zmienił
planowaną trasę przejazdu. Bohaterowie zdecydowali się odwiedzić Weissbruck.
Marcus chciał sprawdzić czy w mieście wszystko gra po ostatnich wydarzeniach.
Na miejscu sytuacja okazała się stabilna. Burmistrz Klum nie skarży się na nic.
Jedyne o czym wspomniał drużynie to niedobra sytuacja na południu, w okolicach
Bogenhafen. Podobno niektórzy ludzie z Weissbrucka opuszczają miasto i wędrują
do Altdorfu. Po krótkiej wizycie w mieście czarodzieje wyruszają dalej na
południe.
Kolejny przystanek ma miejsce w
karczmie we wsi Bluetroch. Gdy ekipa dotarła na miejsce, wioska wydała się
wyludniona. Jedynie w karczmie paliło się światło. Drużyna podejrzewała coś
złego, jednak ostatecznie zdecydowała się rozprostować kości w karczmie. Jak
się okazało decyzja była błędna…
Wewnątrz budynku siedziało
dziewięciu najmitów Meribel (jednego z nich Marcus spotkał przy wraku barki, na
brzegu rzeki). Początkowo najmicie nie rozpoznali młodego czarodzieja. Magowie
nie chcieli zwady i unikali wzroku najemników. Ci jednak nie przeszli obok
podróżnych obojętnie. Kapitan najemników wymusił na magach umożliwienie
przeszukania ich bagaży w celu zarekwirowania korespondencji i innych
podejrzanych przedmiotów. Podobno miał rozkaz od rycerza Klausa von
Angelstraufa (rycerza wysłanego przez Antoniego von Marvela w celu pojmania
Meribel). Drużyna nie stawiała oporów. Problemy pojawiają się dwa. Podczas
przeszukania bagaży Jaśminy dwóch nurglistów znalazło w bagażu dziewczyny
zestaw magicznych odczynników. Wystraszeni najmici chcieli pojmać Eyka, który
pilnował ich podczas przeszukania i cała draka zamieniła się w walkę na noże.
Równolegle w karczmie Jaśmina popadła w konflikt z natarczywym najemnikiem, a
inny nurglista przypomniał sobie twarz Marcusa. Czarodzieje dali nogi, jednak
nieskutecznie. Do rąbaniny doszło na dziedzińcu karczmy. Sprawny czar
oślepiający Jaśminy wyłączył nurgilistów z walki na 6 rund, które wykorzystał
Marcus. Młody czarodziej w furii Ulryka zaszlachtował swym kordem bezbronnych,
oślepionych kultystów. Zdarzenie to odbiło się mocno na jego psychice.
Ubrudzeni po łokcie krwią
czarodzieje poddali się rytuałowi oczyszczenia, który przeprowadziła Jaśmina. W
trakcie zabiegu czarodziejka wyczuła wewnątrz Marcusa jakiś brudny wiatr magii
i opisała go jako „oplecione w kokon zło”. To był kolejny cios dla Marcusa.
Drużyna odpoczęła w karczmie.
Przed opuszczeniem zajazdu magowie od karczmarza dowiedzieli się, iż wioska
jest opuszczona, ponieważ wszystkich mieszkańców zabrał rycerz oraz piękna pani
o blond włosach. O świecie ekipa wyjechała do Bogenhafen pozostawiając za sobą
efekty walki z nurglistami.
Miasto nie wita ich z otwartymi
rękami. W Bogenhafen panuje zaraza. Na murach wywieszono czarne proporce.
Wjechać do miasta można tylko na własną odpowiedzialność. Po szybkiej rozmowie
z strażnikami na bramie okazało się, iż zaraza przypomina tą, która miała
miejsce w okolicach Tonnenbergu z pierwszej przygody kampanii. Coś tutaj nie
gra…
Drużyna ulokowała się w „Burym
Kocie”. Marcus odwiedził kapłana Sigmara, który zachorował i właśnie dożywa
swych dni. W trakcie rozmowy czarodziej poznaje prawdę o liście. List Marcusa
został sfałszowany, a kapłan popełnił duży błąd próbując pojmać Meribel tak
mała grupą ludzi. Kapłan wysunął przypuszczenie, iż zaraza nurgla to coś
zupełnie innego niż zaraza opanowująca południe Imperium. Kapłan sugeruje
działalność skavenów, oraz ich walkę z nurglistami. W Imperium mogą ścierać się
z sobą dwie frakcje – nurgliści i skaveni. Obydwie frakcje chcą dostać w swoje
ręce Księgę Zarazy, która to podobno posiada Viggo Wortraimer.
W cieple karczemnej alkowy
drużyna naradziła się. Po burzliwej dyskusji Józef Eyk zdecydował się złapać
kontakt ze skavenami w kanałach – jeżeli są obserwowani to zejście do kanałów
powinno samo wepchnąć ich w ręce szczuroludzi. Marcus zebrał wojsko do walki z
Meribel. Od sigmarytów otrzymał wsparcie 20 rycerzy zakonnych, oraz 30
giermków. Jaśmina dostała polecenie powrotu do Altdorfu i przygotowanie się do dokonania
włamania do altdorfskiej biblioteki.
Józef Eyk po zejściu do kanałów,
krążył po nich na oślep i nawoływał skaveny wspominając o księdze zarazy,
Wortraimerze itd. Po pewnym czasie skaveny doprowadziły Józefa do swojego leża
w jednej z krypt pod Bogenhafen. Tam renegat był świadkiem produkcji bomby biologicznej
(szczura zarażanego śmiertelnie chorymi pchłami). Skaveński biały prorok
rozmawiał swobodnie z Eykiem i dał mu do zrozumienia swoją potęgę oraz jak
miałki jest dla niego Józef i jego propozycje. W rozmowie Eyk zorientował się,
iż księga zarazy jest w posiadaniu Severusa von Sparlitza, który jest w
Altdorfie oraz że Meribel to płotka, która nie interesuje skavenów. Po krótkiej
rozmowie Józef został wypuszczony z kanałów. Czarodziej nie potrafił drugi raz wrócić
do siedliszcza skavenów.
Kolejnego poranka drużyna
wcieliła w życie plan wyruszenia na Meribel. Zbrojny oddział opuścił Bogenhafen
i skierował się na północ w lasy. Jednej z nocy na niebie miało miejsce przedziwne
wyładowanie atmosferyczne. O świcie następnego dnia las przeszyły przedziwne
ryki i krzyki (jakby nawoływanie).
Po kilku dniach marszu drużyna odnalazła
starą wioskę trędowatych. W wiosce czarodzieje odnaleźli trupy najemników
Meribel, zdekapitowaną czarodziejkę oraz Viggo Wortraimera gotującego magiczną zupę.
Czarodziej był mocno poturbowany (jego lewa część twarzy oraz ręka, były
poparzone). Podczas wymiany zdań ustalono, iż Meribel i von Sparlitz służą niejakiemu
„Larwoskóremu”, oraz że prof. Kreutzenberg może mieć coś wspólnego z
nurglistami. Według Wortraimera Meribel nie była człowiekiem, lecz jakiegoś
rodzaju artefaktem. Zabicie jej wywołało dziwną reakcję magiczną, która
poturbowała czarodzieja. Było to jakiegoś typu wyładowanie energetyczne, które
rozesłało w okolicy sygnał: „Pani nie żyję. Przybywajcie”.
Nagle spomiędzy drzew wyjechał na
koniu zmutowany rycerz Klaus von Angelstrauf. Jego głowa była wielkość beczki i
wypełniała ją galaretowata substancja. Głowa rycerza ze względu na swoją
wielkość z trudem trzymała się na karku. Rycerzowi towarzyszyło trzynastu
siewców zarazy, oraz najemnicy i inne złe tałatajstwo.
Drużyna przełknęła głośno ślinę,
a Viggo Wortraimer naładował sobie do miski ostatnią porcję zupy przed bitwą…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.